
Kazali podać dowolną kwotę. "To za mało by porzucić Polskę"
No se pudo agregar al carrito
Solo puedes tener X títulos en el carrito para realizar el pago.
Add to Cart failed.
Por favor prueba de nuevo más tarde
Error al Agregar a Lista de Deseos.
Por favor prueba de nuevo más tarde
Error al eliminar de la lista de deseos.
Por favor prueba de nuevo más tarde
Error al añadir a tu biblioteca
Por favor intenta de nuevo
Error al seguir el podcast
Intenta nuevamente
Error al dejar de seguir el podcast
Intenta nuevamente
-
Narrado por:
-
De:
Acerca de esta escucha
Banach jest nieoczywistym bohaterem polskiej wyobraźni.
Książka Mariusza Urbanka „Genialni. Lwowska szkoła matematyczna” rozpoczyna się tak:
"STEFAN BANACH był nieślubnym dzieckiem niepiśmiennej służącej i rekruta c.k. armii, wychowankiem praczki. Został profesorem, choć zaliczył tylko dwa lata studiów. Nie przejmował się konwenansami, pasjonował plebejską piłką nożną, wydawał więcej, niż zarabiał. Za kołnierz nie wylewał, od uniwersyteckiej katedry wolał dworcowy bar, a niektórzy uważali go wręcz za alkoholika. Można zresztą ciągnąć, bo kiedy już był profesorem we Lwowie, to stał się patronem trzydniówek. Na te mówiono Banachalia."
Do tego uparcie spóźniał się na wykłady – o wszystkim tym przeczytacie więcej u Urbanka, warto – ale studentów pocieszał mówiąc, że wprawdzie później zaczyna, ale też szybciej skończy. Te zresztą dość często wygłaszał po całonocnych imprezach. Studenci mogli to rozpoznać po tym, że przychodził w nieco wymiętym fraku.
A jak zdobył doktorat?
Otóż z Banachem był taki problem, że nie za bardzo lubił formalności i przygotowywanie akademickich publikacji. Szybciej myślał, niż zapisywał to, co wymyślił. Szczególnie, gdy zapiski miały mieć formę akceptowaną w pracy naukowej. Kolegom to nie przeszkadzało, ale stwarzało pewne kłopoty na uniwersytecie. W związku z czym uznano, że trzeba Banachowi pomóc w zdobyciu tytułu.
To tylko kilka z wielu historii. Zapraszamy.
adbl_web_global_use_to_activate_T1_webcro805_stickypopup
Todavía no hay opiniones